#Sport

Klątwa własnej hali ? Płomień przegrywa trzeci mecz u siebie. Hospel Płomień Sosnowiec – KSG Warszawa 0:3

Historia się powtarza. W przeciągu dwóch tygodni do Sosnowca przyjeżdża lider tabeli i sosnowiczanki przegrywają 0:3, we własnej hali nie wygrywając ani jednego seta. Ponadto przegrywają trzeci mecz u siebie. Sztab szkoleniowy Płomienia będzie musiał zająć się tym problem. Bo jak ściągnąć kibiców do hali w Milowicach, skoro gospodynie schodzą z parkietu pokonane.

Faworytkami w sobotnim meczu były warszawianki i udowodniły to na parkiecie. Sosnowiczanki nie miały argumentów by to spotkanie rozstrzygnąć na własną korzyść. Chociaż cień nadziei był.. Gospodynie dobrze weszły w mecz i prowadziły (7:4), ale jak się okazało niedługo. Później inicjatywę przejęły warszawianki i one dyktowały warunki na parkiecie wychodząc na prowadzenie (10:15). Przyjezdne dobrze ustawiały blok i miały doskonałe zagrywki. I tak było do końca tego nierównego i krótkiego meczu. Sosnowiczanki próbowały indywidualnych akcji, ale czyniły to bardzo nieporadnie, a zespół z Warszawy nie zwalniał. W polu zagrywki brylowała Aleksandra Jedut i pierwszy set kończy się zwycięstwem przyjezdnych (21:25)

W drugim secie uwidoczniła się jeszcze bardziej przewaga warszawianek. Świetnie zagrywa Marta Kaszyńska i KSG prowadzi (6:12), ta przewaga ani przez chwilę nie była zagrożona. Niestety niewiele dobrego można powiedzieć o grze Płomienia, który nie mógł złapać rytmu gry. Druga partia kończy (16:25). W tym secie sosnowiczanki niewiele sobie pograły.

W trzeciej odsłonie gospodynie próbowały włączyć się do gry. Rozpoczęły tą partię z animuszem i chciały by to spotkanie jeszcze trwało… Na parkiecie oglądaliśmy wyrównaną walkę. Oba zespoły walczyły punkt za punkt do stanu (11:14), błędy zespołu z Sosnowca pozwoliły rywalkom uciec na kilka punktów. Jak się okazało był to decydujący moment w tym secie. Wtedy mając nadzieję, że w swoim zespole jeszcze coś zmieni, trener Krzysztof Zabielny wziął czas. Niestety niewiele to zmieniło. Warszawianki zaczęły powiększać przewagę. Ponownie decydującą bronią była zagrywka. Kierlewicz wyprowadza swój zespół na prowadzenie ( 18:13). Warszawianki dalej grają jak w transie i przewaga ta rośnie (16:24 ), Już wiadomo, że to spotkanie wygra tylko jeden zespół. A set kończy i cały mecz skutecznym atakiem Zięba (17:25).

Niektórzy po tym spotkaniu zaczęli się zastanawiać, czy nad siatkarkami Płomienia nie ma „klątwy” własnej hali ? Bo jakie można znaleźć wytłumaczenie na trzecie przegrane spotkanie u siebie. Wydaje się, że wszystko jest w sferze mentalnej zawodniczek. Czują presją, oczekiwania kibiców… Tą odpowiedź powinien znaleźć sztab szkoleniowy, bo na razie zawodniczki Płomienia w hali przy ul. Baczyńskiego rozczarowują…

Hospel Płomień Sosnowiec – KSG Warszawa 0:3 (21:25,16:25, 17:25)