#Sport

Koszykarze MKS-u Dąbrowa Górnicza nie odbili się od dna

Dziki Warszawa po raz kolejny okazały się lepsze od zespołu z Dąbrowy Górniczej. W 25 kolejce Orlen Basket Ligii na własnym parkiecie pokonali MKS 86-73. Dąbrowianie wciąż pozostają czerwoną latarnią w tabeli.

MKS mógł poprawić swoją sytuację w tabeli i zbliżyć się do przedostatniej Spójni Stargard. Ale był to kolejny mecz, który im nie wyszedł. Dąbrowianie wyraźnie byli zespołem słabszym od gospodarzy ponosząc czwartą porażkę z rzędu.

W Warszawie zawiedli Cobe Williams, który rzucił tylko trzy punkty, Tyler Cheese, który zdobył 10 punktów i Tyler Myers – 7 punktów, oddając tylko pięć rzutów. Dziki wygrały pewnie pierwszą kwartę (28:20) chociaż w mecz lepiej weszli dąbrowianie i prowadzili (3:8). Później fantastyczną serię zanotowali gospodarze (7:0) i zaczęli tą przewagę powiększać.

W drugiej kwarcie Dziki zatrzymały się w ataku. To pozwoliło gościom zmniejszyć straty. Trójka Marcina Piechowicza pozwoliła dąbrowianom dojść gospodarzy na jeden punkt. Ale jak się okazało to było wszystko na co pozwoliła drużyna Dzików w tej drugiej odsłonie. Gospodarze się przebudzili i zaczęli powiększać przewagę. Kończąc tą pierwszą połowę 11-punktową przewagą (47:36).

W drugiej połowie zespół trenera Jeana Denysa -Chouleta próbował zmniejszyć straty, zbliżając się nawet do sześciu punktów, ale koszykarze z Warszawy kontrolowali sytuację na boisku nie pozwalając dąbrowianom na wiele. Spokojnie powiększając swoja przewagę. Po trzech kwartach było 68:52 i po przebiegu meczu trudno było się spodziewać, że MKS z tego meczu wywiezie punkty.

W ostatniej odsłonie Załuski wraz Cowelsem próbowali rzutami z dystansu próbowali zniwelować przewagę punktową, ale z drugiej strony celnymi rzutami odpowiadali Szlachetka i Fulkerson. Dziki pewnie wygrały 86:73.

Najlepszymi zawodnikami MKS-u byli Matias Markusson i Ray Cowels, którzy rzucili po 14 punktów.

Dziki Warszawa – MKS Dąbrowa Górnicza (28:20, 19:16, 19:16, 20:21).

Zdjęcie: Tomasz Markowski/Dziki