#Kultura #Wydarzenia

Jak kiedyś obchodzono Boże Narodzenie w Zagłębiu ?

Przed nami Święta Bożego Narodzenia. Okres rodzinnych spotkań i spędzania czasu przy rodzinnym stole. Tak jest teraz, a jak kiedyś spędzano święta w naszym regionie ?

Historia tradycji bożonarodzeniowych jest bardzo zakorzeniona w folklorze ludowym. Przygotowania do tego, najważniejszego w roku, dnia rozpoczynały się już wiele miesięcy wcześniej – latem zbierano i suszono owoce oraz grzyby, a jesienią kiszono kapustę.

Wigilia jest dniem inaugurującym cykl świąt bożonarodzeniowych, trwający do 2 lutego, czyli do Matki Boskiej Gromicznej. W dzień wigilijny, od samego świtu, młodzi płatali sobie figle, byli to najczęściej chłopcy.

  • Zdarzało się, że rozbierali wóz lub sanie na części, które po cichu zanosili na dach chałupy lub stodoły i tam je montowali. Na dach wyciągali także pozostawione w podwórzu narzędzia.

Pozostawione przedmioty były zbierane w jednym miejscu – w Ogrodzieńcu była to sadzawka za figurą św. Jana. Czasami do żartów przyłączały się także dziewczęta. Do porannych zwyczajów należało malowanie wapnem szyb w oknach, gdzie mieszkały panny. Rysowano przeróżne figury przedstawiające ludzi, psy czy konie.

Współcześnie już nie praktykuje się już takich zwyczajów, choć jeszcze przed II wojną światową, w dzień wigilijny, w małych miejscowościach i wsiach zamalowywano okna i zapychano kominy. Dziś wigilia jest dniem powagi , wyciszenia i wytężonej pracy, aby zdążyć z przygotowaniem świątecznej kolacji.

Wigilia jest dniem szczególnym. Dużą wagę przywiązuje się do przepowiedni. Do wszystkiego, co się w tym dniu wydarzy, przypisuje się ogromne znaczenie. Stąd wzięło się popularne powiedzenie „Jaka Wigilia, taki cały rok”.

Zgodnie z tradycjami 24 grudnia trzeba było wcześnie wstać. Na śniadanie zjadano proste potrawy, które musiały wystarczyć wszystkim do wieczora. Dobrym zwyczajem było także nie pożyczać tego dnia pieniędzy ani za dużo ich wydawać. Ci, którzy mieli jakieś długi, w tym dniu oddawali je. Przez cały dzień dbano również, aby nie kłócić się, ponieważ wróżyło to sprzeczki przez cały najbliższy rok.

Wieczerza, podobnie jak dziś, rozpoczynała się, po pierwszej gwiazdce, na którą czekały z niecierpliwością dzieci. Kiedy się pojawiła, stół posypywany był sianem i pokrywany białym obrusem. Wokół stołu zbierali się wszyscy domownicy.Gospodarz żegnając się, brał opłatek, którym w pierwszej kolejności łamał się z gospodynią, a następnie z dziećmi i pozostałymi uczestnikami wieczerzy. Każde podzielenie opłatkiem wieńczone było słowami: ” łam się aż służ mi”. Osoby, które brały opłatek od gospodarza, kłaniały się do ziemi i obejmowały go za nogi. Po życzeniach wszyscy zasiadali do wieczerzy. Ważna była także liczba osób przy stole. Według przesądu musiała ona być nieparzysta. W przeciwnym wypadku, ktoś z obecnych mógł nie dożyć następnych świąt. Nieparzysta musiała być także liczba potraw. W biednych rodzinach były trzy potrawy, a bogatych siedem. Co podawano do stołu ?

  • Kaszę jęczmienną z siemianiatką (mlekiem wyciskanym z siemienia konopnego), kaszę z grzybami, kluski tatarczane z makiem, chleb i strucle z mlekiem, garusek ze śliwek suszonych z grochem lub fasolą, makiełki, kapustę z grzybami i grochem oraz śledzie.

Obecnie potrawy serwowane na naszych wigilijnych stołach różnią się od tych z XIX wieku. Mamy większą dowolność. Podaje się dwanaście, dziewięć czy trzynaście potraw. Najczęściej jadamy ryby (karpia lub śledzie). Oprócz ryb gospodynie przygotowują m.in. zupę grzybową, barszcz czerwony z uszkami, a także kluski z makiem, łazanki z kapustą z grzybami i grochem, kompot z suszonych śliwek oraz ziemniaki i pierogi.

W czasie trwania wieczerzy od stołu mogła wstawać jedynie gospodyni. Po Wigilii wszyscy domownicy wspólnie śpiewali kolędy oraz wróżyli. Dziewczęta przepowiadały, która pierwsza wyjdzie za każdy z domowników był także przygotowany na niespodziewanego gościa. Mężczyzna przepowiadał szczęście, a kobieta – niepowodzenie i smutek.

W latach powojennych, w szczególności na wsiach, po wieczerzy gospodarze zanosili do zagrody opłatek i częstowali nim zwierzęta. Zanoszono także chleb i ostatki z wieczerzy. Słomą spod wigilijnego stołu owijano zaś drzewa w sadzie. Wierzono, że dzięki temu drzewa te będą rodzić więcej owoców. Następnego dnia odprawiano również święcenia ziarna i grochu.

Wigilię i pierwszy dzień świąt świąt spędzano w domu gronie najbliższych. W latach międzywojennych unikano wszelkich prac domowych – wszystko należało zrobić w wigilijny poranek. Drugiego dnia świąt odwiedzano również rodzinę, znajomych i sąsiadów.

Dzień Św. Szczepana rozpoczynał czas kolędowania, który trwał aż do 6 stycznia. W tym czasie w różnych częściach naszego regionu można było spotkać pastuszków i kolędników. W latach trzydziestych chodzono z szopką wykonaną z drewna lub tektury ze słomianych dachem, w której umieszczano figurki Marii z Dzieciątkiem, Józefa, Pastuszków i Trzech Króli.

Najliczniejszą grupa kolędniczą w Zagłębiu byli tzw. Herodzi. Byli to mężczyźni przebrani w kostiumy wykonane z kolorowego papieru. Chodząc po domach, ogrywali scenki z przypowieści o królu Herodzie. W skład tej wchodziło 12 osób. Od Nowego Roku wszystkie domy odwiedzali z kolei Trzej Królowie, czyli nieco starsi chłopcy, którzy za zaśpiewane kolędy i i wygłoszone rymowanki otrzymywali pieniądze lub wódkę.

Nieodzownym elementem świąt była i jest choinka.Dawniej ubierana była w wigilijny poranek, a jej strojeniem zajmowały się dzieci. Początkowo przez lata choinkę przynoszono z lasu. Obecnie najczęściej wybiera się sztuczne drzewko. Zmieniły się także ozdoby. Kiedyś drzewko przystrajane było orzechami symbolizującymi siłę i dobrobyt, jabłkami jako symbol zdrowia i urody, piernikami i cukierkami, a także własnoręcznie zrobionymi ozdobami. Choinkę kiedyś oświetlano woskowymi świeczkami.

Jak widać na przestrzeni ostatnich stuleci obyczajowość się zmieniła, ale niektóre świąteczne tradycje pozostały po dzień dzisiejszy.